Pogrzeb Kazimierza Wielkiego.
Rys. Sz. Kobyliński.
Pogrzeb
i klątwa ...
Pokazany
w serialu pogrzeb Władysława Łokietka jest … domysłem
scenarzysty. Jak już wspominałem – nie zachował się żaden
szerszy opis tego wydarzenia. Możemy tylko domniemywać, że była
to skromna uroczystość, ograniczona do obecności najbliższej
rodziny i najwyższych urzędników królestwa. Kraj był w złej
sytuacji, następstwo niepewne a skarb prawie pusty, więc nie
zorganizowano wystawnej ceremonii. Jak w XIV wieku chowano królów?
Mniej więcej tak, jak pochowano następcę Łokietka – Kazimierza.
To po nim zachował się pierwszy, szerszy opis królewskiego
ceremoniału funeralnego, zanotowany przez kronikarza Janka z
Czarnkowa. Pierwszy pogrzeb Kazimierza był tak u jego ojca –
skromny i kameralny. Dopiero po przyjeździe do Krakowa jego
następcy, króla Węgier Ludwika, wyprawiono zmarłemu władcy
prawdziwie królewski pogrzeb. Tak opisał go Janko z Czarnkowa:
„Po koronacji wspomnianego króla węgierskiego Ludwika odprawione
były w najbliższy wtorek we wszystkich kościołach krakowskich
solenne po śp. królu Kazimierzu egzekwie, w obecności króla
Ludwika, biskupów, książąt i wielkiej ilości szlachty. Na tych
egzekwiach był taki porządek: naprzód szły cztery wozy, każdy w
cztery piękne konie, a wszystko to — tak woźnice, jak konie
i wozy — było czarnym suknem przybrane i pokryte. Potem kroczyło
czterdziestu rycerzy w pełnych zbrojach na koniach pokrytych suknem
szkarłatnym, następnie jedenastu niosło chorągwie tyluż księstw,
dwunasty zaś chorągiew królestwa polskiego, a każdy miał tarczę
ze znakiem, czyli herbem każdego księstwa. Za nimi jechał rycerz,
odziany w złocistą szatę królewską, na pięknym stępaku
królewskim, purpurą pokrytym, osobę zmarłego króla wyobrażający.
Za nim szło parami procesjonalnie sześciu ludzi i niosło zapalone
duże świece, z których dwie były zrobione z jednego kamienia
wosku. Potem szły zgromadzenia zakonne i wszystkie osoby duchowne,
ile ich było w mieście i na przedmieściach, śpiewając pieśni
żałobne, a poprzedzając mary, pełne złotogłowia, sukna różnego
i innych drogich materyj, które miały być między klasztory i
kościoły rozdzielone. Na końcu postępował król Ludwik,
arcybiskup, biskupi, książęta, panowie i wielka moc ludu obojej
płci. Pomiędzy nimi zaś a marami szli dworzanie zmarłego króla,
w liczbie większej niż czterysta, wszyscy w czarną odzież
przybrani i wszyscy z wielkim płaczem i jękiem. Do którego
zaś kościoła wstępował ten pochód z marami — jako to do
Minorytów [Franciszkanów], N. Panny Maryi, Zakonu kaznodziejskiego
[Dominikanów] — tam składano dwie purpury złociste i dwie sztuki
przedniego sukna brukselskiego różnych kolorów, po szesnaście
łokci każda, oraz duże ofiary w pieniądzach i wielką ilość
świec. Przed marami szedł jeden (z dworzan) i szeroko
rozrzucał pieniądze biednym i każdemu, kto by je chciał podnieść,
ażeby wolniejszą zrobić drogę idącym i aby tym goręcej za duszę
zmarłego króla się modlono. Nadto dwóch doświadczonej uczciwości
ludzi było przeznaczonych do niesienia mis srebrnych, napełnionych
groszami, z których to mis każdy, kto swej ofiary nie składał,
brał, ile chciał. Inni znowu nieśli wory pełne groszów, i gdy
tylko taka misa się opróżniała, w tej chwili napełniali ją
znowu. Z taką ceremonią i w takim porządku pochód doszedł do
kościoła katedralnego, w którym czcigodny ojciec, ksiądz biskup
krakowski Floryan mszę celebrował, zaś podczas tej mszy były
złożone następujące ofiary (…) ...urzędnicy
zmarłego króla (...) złożyli na ołtarzu naczynia, którymi
zarządzali [...aż przyprowadził podkoniuszy] — zbrojnego
rycerza, w królewskie szaty odzianego, na dzielnym, a bardzo przez
króla lubionym stępaku królewskim; a wszystkich tych poprzedzali
chorążowie, niosący chorągwie, i ów rycerz, osobę zmarłego
króla wyobrażający. Po złożeniu tych ofiar, gdy zaczęto, podług
zwyczaju w takich wypadkach, kruszyć chorągwie, powstał taki
krzyk żałosny, taki płacz i jęk wszystkich obojga płci obecnych
w kościele krakowskim, że od tego płaczu i jęku wszyscy, osoby
możne i niskie, starzy i młodzi, ledwo się utulić mogli”. Było
to więc przedstawienie godne dobrego filmu. Kto wie, może ktoś
kiedyś to nakręci ….
Jedną z głównych postaci pierwszych
odcinków serialu jest biskup krakowski Jan Grot (herbu Rawicz). Był
postacią … niejednoznaczną, wymykającą się prostym ocenom. Od
1313 roku był kanclerzem kujawskim przy Władysławie Łokietku.
Dobrze wykształcony (studia w Bolonii) szybko piął się też po
szczeblach kościelnej kariery i już w 1326 roku został biskupem
krakowskim – pierwszym wśród polskich hierarchów po arcybiskupie
gnieźnieńskim. Początek jego posługi w Krakowie przyniósł
konflikt z papieskim nuncjuszem w Polsce – Piotrem z Alwerni, który
oskarżył biskupa Jana o przywłaszczenie dóbr kościelnych. Biskup
przekonał papieża do swojej niewinności i nuncjusz musiał opuścić
Polskę. Po wstąpieniu na tron i koronacji Kazimierza doszło do
konfliktu między nim i biskupem krakowskim. Grot przede wszystkim
oskarżał króla o zbytnią ustępliwość wobec Krzyżaków. Jak
widzieliśmy w serialu Kazimierz zaraz po śmierci ojca rozpoczął
starania o przedłużenie rozejmu z Zakonem, co wobec wewnętrznych
problemów i słabości Królestwa było bardziej niż wskazane ….
niestety, nie dla biskupa. Teraz wyjdę trochę poza bieżącą
fabułę serialu - prawdziwa wojna między Kazimierzem i Grotem
wybuchła kiedy ten pierwszy nałożył na kościół obciążenia na
rzecz państwa. W 1334 roku biskup wyklął króla i obłożył
interdyktem (kara podobna do wyklęcia tylko o niższej randze)
diecezję krakowską. Kazimierz nie pozostał dłużny i oskarżył
biskupa przed papieżem o nadużycia w gospodarowaniu majątkiem
kościelnym, nawoływanie do buntu i zdradzanie tajemnic stanu.
Papież napominał biskupa do zgody, ale ten pozostawał nieugięty.
Szczytowym punktem „wojny tiary i korony” był rok 1338. Zdarzyło
się wtedy, że Grot przerwał nabożeństwo w wawelskiej katedrze,
kiedy do świątyni wszedł wyklęty król. Pd nieobecność
Kazimierza biskup dokonał również zbrojnego najazdu na Wawel, aby
uwolnić aresztowanego sługę. Później ta wojna nieco ostygła.
Grot wspierał króla w działaniach dyplomatycznych przeciwko
Krzyżakom, a w 1343 roku obaj publicznie pojednali się. Biskup
zmarł w 1347 roku. Widzowie „Korony” powinni więc zwrócić
uwagę na postać biskupa, bowiem – o ile scenariusz będzie
trzymał się historii – Jan Grot za chwilę będzie w serialu
jednym z głównych antagonistów Kazimierza.
Na
koniec drobna uwaga w kwestii … kulinarnej. W jednym z ostatnich
odcinków kucharz przybyły na krakowski dwór z węgierską królową
szykował potrawę z użyciem papryki. Oczywiście jest to pomyłka,
bowiem pojawiła się ona na europejskich stołach dopiero w XVI
wieku, po odkryciu Ameryki. Wspomniany kucharz powinien raczej użyć
pieprzu, znanego w Europie jeszcze od czasów rzymskich.
(tekst z 22 stycznia 2018)