środa, 4 stycznia 2023

Sezon 1 - pogrzeb i klątwa ...

Pogrzeb Kazimierza Wielkiego.
Rys. Sz. Kobyliński.

Pogrzeb i klątwa ...

Pokazany w serialu pogrzeb Władysława Łokietka jest … domysłem scenarzysty. Jak już wspominałem – nie zachował się żaden szerszy opis tego wydarzenia. Możemy tylko domniemywać, że była to skromna uroczystość, ograniczona do obecności najbliższej rodziny i najwyższych urzędników królestwa. Kraj był w złej sytuacji, następstwo niepewne a skarb prawie pusty, więc nie zorganizowano wystawnej ceremonii. Jak w XIV wieku chowano królów? Mniej więcej tak, jak pochowano następcę Łokietka – Kazimierza. To po nim zachował się pierwszy, szerszy opis królewskiego ceremoniału funeralnego, zanotowany przez kronikarza Janka z Czarnkowa. Pierwszy pogrzeb Kazimierza był tak u jego ojca – skromny i kameralny. Dopiero po przyjeździe do Krakowa jego następcy, króla Węgier Ludwika, wyprawiono zmarłemu władcy prawdziwie królewski pogrzeb. Tak opisał go Janko z Czarnkowa: „Po koronacji wspomnianego króla węgierskiego Ludwika odprawione były w najbliższy wtorek we wszystkich kościołach krakowskich solenne po śp. królu Kazimierzu egzekwie, w obecności króla Ludwika, biskupów, książąt i wielkiej ilości szlachty. Na tych egzekwiach był taki porządek: naprzód szły cztery wozy, każdy w cztery piękne konie, a wszystko to — tak woźnice, jak konie i wozy — było czarnym suknem przybrane i pokryte. Potem kroczyło czterdziestu rycerzy w pełnych zbrojach na koniach pokrytych suknem szkarłatnym, następnie jedenastu niosło chorągwie tyluż księstw, dwunasty zaś chorągiew królestwa polskiego, a każdy miał tarczę ze znakiem, czyli herbem każdego księstwa. Za nimi jechał rycerz, odziany w złocistą szatę królewską, na pięknym stępaku królewskim, purpurą pokrytym, osobę zmarłego króla wyobrażający. Za nim szło parami procesjonalnie sześciu ludzi i niosło zapalone duże świece, z któ­rych dwie były zrobione z jednego kamienia wosku. Potem szły zgromadzenia zakonne i wszystkie osoby duchowne, ile ich było w mieście i na przedmieściach, śpiewając pieśni żałobne, a poprzedzając mary, pełne złotogłowia, sukna różnego i innych drogich materyj, które miały być między klasztory i kościoły rozdzielone. Na końcu postępował król Ludwik, arcybiskup, biskupi, książęta, panowie i wielka moc ludu obojej płci. Pomiędzy nimi zaś a marami szli dworzanie zmarłego króla, w liczbie większej niż czterysta, wszyscy w czarną odzież przybrani i wszyscy z wielkim płaczem i jękiem. Do którego zaś kościoła wstępował ten pochód z marami — jako to do Minorytów [Franciszkanów], N. Panny Maryi, Zakonu kaznodziejskiego [Dominikanów] — tam składano dwie purpury złociste i dwie sztuki przedniego sukna brukselskiego różnych kolorów, po szesnaście łokci każda, oraz duże ofiary w pieniądzach i wielką ilość świec. Przed marami szedł jeden (z dworzan) i szeroko rozrzucał pieniądze biednym i każdemu, kto by je chciał podnieść, ażeby wolniejszą zrobić drogę idącym i aby tym goręcej za duszę zmarłego króla się modlono. Nadto dwóch doświadczonej uczciwości ludzi było przeznaczonych do niesienia mis srebrnych, napełnionych groszami, z których to mis każdy, kto swej ofiary nie składał, brał, ile chciał. Inni znowu nieśli wory pełne groszów, i gdy tylko taka misa się opróżniała, w tej chwili napełniali ją znowu. Z taką ceremonią i w takim porządku pochód doszedł do kościoła katedralnego, w którym czcigodny ojciec, ksiądz biskup krakowski Floryan mszę celebrował, zaś podczas tej mszy były złożone następujące ofiary (…) ...urzędnicy zmarłego króla (...) złożyli na ołtarzu naczynia, którymi zarządzali [...aż przyprowadził podkoniuszy] — zbrojnego rycerza, w królewskie szaty odzianego, na dzielnym, a bardzo przez króla lubionym stępaku królewskim; a wszystkich tych poprzedzali chorążowie, niosący chorągwie, i ów rycerz, osobę zmarłego króla wyobrażający. Po złożeniu tych ofiar, gdy zaczęto, podług zwyczaju w takich wypadkach, kruszyć chorągwie, powstał taki krzyk żałosny, taki płacz i jęk wszystkich obojga płci obecnych w kościele krakowskim, że od tego płaczu i jęku wszyscy, osoby możne i niskie, starzy i młodzi, ledwo się utulić mogli”. Było to więc przedstawienie godne dobrego filmu. Kto wie, może ktoś kiedyś to nakręci ….
Jedną z głównych postaci pierwszych odcinków serialu jest biskup krakowski Jan Grot (herbu Rawicz). Był postacią … niejednoznaczną, wymykającą się prostym ocenom. Od 1313 roku był kanclerzem kujawskim przy Władysławie Łokietku. Dobrze wykształcony (studia w Bolonii) szybko piął się też po szczeblach kościelnej kariery i już w 1326 roku został biskupem krakowskim – pierwszym wśród polskich hierarchów po arcybiskupie gnieźnieńskim. Początek jego posługi w Krakowie przyniósł konflikt z papieskim nuncjuszem w Polsce – Piotrem z Alwerni, który oskarżył biskupa Jana o przywłaszczenie dóbr kościelnych. Biskup przekonał papieża do swojej niewinności i nuncjusz musiał opuścić Polskę. Po wstąpieniu na tron i koronacji Kazimierza doszło do konfliktu między nim i biskupem krakowskim. Grot przede wszystkim oskarżał króla o zbytnią ustępliwość wobec Krzyżaków. Jak widzieliśmy w serialu Kazimierz zaraz po śmierci ojca rozpoczął starania o przedłużenie rozejmu z Zakonem, co wobec wewnętrznych problemów i słabości Królestwa było bardziej niż wskazane …. niestety, nie dla biskupa. Teraz wyjdę trochę poza bieżącą fabułę serialu - prawdziwa wojna między Kazimierzem i Grotem wybuchła kiedy ten pierwszy nałożył na kościół obciążenia na rzecz państwa. W 1334 roku biskup wyklął króla i obłożył interdyktem (kara podobna do wyklęcia tylko o niższej randze) diecezję krakowską. Kazimierz nie pozostał dłużny i oskarżył biskupa przed papieżem o nadużycia w gospodarowaniu majątkiem kościelnym, nawoływanie do buntu i zdradzanie tajemnic stanu. Papież napominał biskupa do zgody, ale ten pozostawał nieugięty. Szczytowym punktem „wojny tiary i korony” był rok 1338. Zdarzyło się wtedy, że Grot przerwał nabożeństwo w wawelskiej katedrze, kiedy do świątyni wszedł wyklęty król. Pd nieobecność Kazimierza biskup dokonał również zbrojnego najazdu na Wawel, aby uwolnić aresztowanego sługę. Później ta wojna nieco ostygła. Grot wspierał króla w działaniach dyplomatycznych przeciwko Krzyżakom, a w 1343 roku obaj publicznie pojednali się. Biskup zmarł w 1347 roku. Widzowie „Korony” powinni więc zwrócić uwagę na postać biskupa, bowiem – o ile scenariusz będzie trzymał się historii – Jan Grot za chwilę będzie w serialu jednym z głównych antagonistów Kazimierza. 
Na koniec drobna uwaga w kwestii … kulinarnej. W jednym z ostatnich odcinków kucharz przybyły na krakowski dwór z węgierską królową szykował potrawę z użyciem papryki. Oczywiście jest to pomyłka, bowiem pojawiła się ona na europejskich stołach dopiero w XVI wieku, po odkryciu Ameryki. Wspomniany kucharz powinien raczej użyć pieprzu, znanego w Europie jeszcze od czasów rzymskich.
(tekst z 22 stycznia 2018)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz