Sam wśród wrogów ...
W kolejnych
odcinkach serialu „Korona Królów” mogliśmy oglądać perypetie
księcia Kazimierza między śmiercią i pogrzebem Władysława
Łokietka. Był to dla niego czas wyjątkowo trudny i niebezpieczny.
Musiał przede wszystkim uporać się z opozycją wśród części
krewniaków i możnowładców, dla której prawowitym królem Polski
był władca Czech Jan Luksemburski (dziedziczący prawa do Korony
Polskiej po Wacławie Czeskim). Było to tym trudniejsze, że
Kazimierz był jeszcze władcą młodym, w chwili koronacji miał 23
lata). Nie zdążył jak dotąd wykazać się niczym pozytywnym (o
czym wprost mówi w serialu Bolko świdnicki). Było wręcz
odwrotnie. Przeciwnicy wytykali mu min. to, że „uciekł z pola
bitwy pod Płowcami” (27 września 1331 r.). Było to oskarżenie
krzywdzące księcia, któremu na pewno nie brakowało osobistej
odwagi. Wycofał się z pola bitwy na rozkaz Łokietka, który –
niepewny wyniku starcia – chciał chronić jedynego następcę. W
filmie ciągle podnoszona jest też sprawa Klary Zach i tragicznie
zakończonego skandalu na dworze węgierskim. Jak pisałem w
poprzednim odcinku – mimo „rozrywkowego” charakteru Kazimierza
cała sprawa była najprawdopodobniej tworem krzyżackiej propagandy,
a „zemsta Zachów”, którzy w serialu próbowali otruć księcia
i jego rodzinę, to wymysł scenarzysty, mający udramatyzować
fabułę. Zachowie byliby raczej wdzięczni Kazimierzowi, a zwłaszcza
jego ojcu, za ocalenie niedobitków rodu przed zemstą węgierskiego
króla. Oprócz problemów „na własnym podwórku” książę
odziedziczył po ojcu ciężką sytuację międzynarodową swojego
państwa. Królestwo, które zostawił mu Łokietek było małe,
zacofane gospodarczo i niestabilne politycznie, a on sam postrzegany
był w Europie co najwyżej jako „król Krakowa”. Krzyżacy
zagarnęli Pomorze. Kujawy i Ziemię Dobrzyńską, dotkliwie
dewastując przy tym północ kraju. Najlepiej rozwinięty,
najbogatszy Śląsk coraz bardziej dryfował w kierunku zależności
od Czech (z którymi de facto trwała otwarta wojna). Księstwo
mazowieckie było praktycznie niezależnym państwem. Można tu
jeszcze dodać najazdy tatarskie, ciągle zagrażające wschodniej
części Małopolski. Jedynym oparciem były sojusze z Węgrami oraz
z Litwą. Tylko dzięki nim wrogowie Kazimierza nie rzucili się na
jego królestwo od razu po śmierci Łokietka. Najgorsze było to, że
młody władca na starcie swojego panowania miał bardzo ograniczone
możliwości realnego przeciwdziałania tym wszystkim problemom –
skarb był praktycznie pusty, a wojska było zbyt mało. Trzeba było
za wszelką cenę zapewnić krajowi pokój i rozpocząć gigantyczną
pracę nad uporządkowaniem i modernizacją królestwa …. z czym,
jak przekonamy się w następnych odcinkach, Kazimierz poradził
sobie bardzo dobrze.
Zostawimy teraz
wielką i małą politykę dla „tematów personalnych”. Jednym z
głównych bohaterów serialu jest brat Aldony/Anny, litewski książę
Olgierd Gedyminowic (syn Gedymina). Intrygi, w które wplątał go
scenariusz są raczej wymysłem, ale sama postać jest dla naszej
historii bardzo ciekawa … z jednego znaczącego względu –
Olgierd ów był ojcem …. Władysława Jagiełły. Długo później
okazał się też bezwzględnym acz skutecznym politykiem i dobrym
wodzem. Prawdopodobnie do końca życia pozostał poganinem.
Gdzieś
w pierwszych odcinkach padło stwierdzenie, że Władysław Łokietek
„odnowił Królestwo”. Jest to twierdzenie ahistoryczne.
Pierwszym władcą, który podjął dzieło jednoczenia Polski po
okresie rozbicia dzielnicowego i koronował się na króla był
Przemysł II – książę poznański, wielkopolski i król Polski w
latach 1295-96 r. Jego panowanie trwało krótko (zginął
zamordowany przez Brandenburczyków), ale było wielkim wstrząsem
dla podzielonego kraju. Po raz pierwszy po ponad dwustu latach Polska
miała króla – na krótko, ale jednak. Dla świadomości
współczesnych nic później nie było już takie same. To właśnie
Przemysł otworzył drzwi, przez które przeszedł później
Łokietek, a za nim jego syn.
W bieżących
dyskusjach o „Koronie” pojawia się czasem temat pogrzebu
Łokietka. W serialu pokazano go jednym, mocno przyciętym ujęciem.
Jak wyglądał naprawdę? Tego niestety nie wiemy. Nie zachował się
żaden szerszy opis, co pozwala domniemywać, że była to uroczystość
raczej skromna. Problematyczna jest również data. Przyjmowany
współcześnie 12 marca 1333 roku jest raczej prawdopodobny niż
pewny. Część historyków (np. E. Długopolski) uważa, że
zmarłego króla pochowano dopiero po koronacji Kazimierza, która
odbyła się 25 kwietnia 1333 roku. Władysław Łokietek był
pierwszym polskim władcą pochowanym w katedrze wawelskiej i to
właśnie od niego zaczyna się historia tej królewskiej nekropolii.
Zachowany do naszych czasów, wykonany w pińczowskim wapieniu,
nagrobek powstał najprawdopodobniej jeszcze za życia króla,
dlatego wyrzeźbioną na nim postać możemy uznać za realistyczny
portret tego władcy.
(tekst z 15 stycznia 2018)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz